Zakończenie "Księżniczki" będzie trochę później. Natomiast dzisiaj chcę się podzielić z Wami ciekawymi informacjami o tym, jak młodzi ludzie spędzają wolny czas. Nie są to nastolatkowie, ale osoby dojrzałe, aktywne zawodowo, obarczone rodzinami i mnóstwem obowiązków. Jednak zamiast odpoczywać w domu czy pubie, wolą wyprawy rowerowe. Pedałują nie tylko indywidualnie czy z rodzinami. Zorganizowali liczną grupę zapalonych miłośników sportu rowerowego i wespół zespół organizują kilkudniowe eskapady po Polsce, a od pewnego czasu poza granicami kraju. Wybierają ciekawe, aczkolwiek bardzo trudne trasy górskie. W tej szalonej grupie jest także mój pierworodny. Cieszy mnie, że uprawia sport rowerowy, że pracuje nad kondycją, że poznaje ciekawe miejsca, ale za każdym razem gdy dzwoni i mówi, że wybiera się w trasę, dostaję gęsiej skórki, bo z jego opowieści z wypraw i fotek, które mi przysyła, wiem o niebezpieczeństwach jakie mogą się przydarzyć. Na szczęście zawsze wraca szczęśliwie i z naładowanymi akumulatorami. Pamiętam, jak będąc paroletnim brzdącem urządzał rajdy na rowerku trójkołowym, a później dwukołowym po mieszkaniu u swojej babci. Przestrzeni miał dużo i przejeżdżał swobodnie z pokoju do pokoju dokoła mieszkania. Ze swoimi dziećmi też pedałuje dziesiątki kilometrów. Nie piszę o tym dlatego, żeby pochwalić się osiągnięciami syna, ale by pokazać, że nie wszyscy młodzi preferują wygodny beztroski styl życia, balangi, puby itp, chociaż ich na to stać. Podziwiam tych, którzy szukają nowych wyzwań, poznają swoje możliwości, sprawdzają się, a przy okazji są doskonałym wzorcem dla swoich dzieci. Sport ten jest na pewno ekscytujący, bardzo męski, ale też niebezpieczny. Poniżej wklejam link do strony internetowej grupy szalonych rowerzystów. Aktualny wpis to rajd we Włoszech i mnóstwo zdjęć w galerii. Warto poczytać zapiski i obejrzeć galerię zdjęć, mapki trasy z GPS, żeby uświadomić sobie jakie to piękne, ekscytujące i ryzykowne hobby. Każdy regeneruje siły na swój sposób. Ja od zawsze uwielbiałam zwiedzanie z okna samochodu. Ale o tym już wiecie.
http://mtbkrapkowice.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=366:viva-la-riva&catid=40:wiadomoci&Itemid=58
Nie udało mi się wstawić aktywnego linku, więc chcąc wejść na tę stronę należy go skopiować i wstawić do okna przeglądarki. Sorry! Zachęcam do zostawiania komentarzy pod tekstem na podanej stronie. Wiadomo, że każdy autor cieszy się z zainteresowania tematem.
A to Rafał, mój kochany rajdowiec w pełnym rynsztunku.
Na blogu Azalii w "Codzienniku" jest zabawa blogowa. Zapraszam.
A mój syn Azalia, już drugi rok w Norwegii łowi ryby.Wyjechał wczoraj na dwa tygodnie, a zapalonym rowerzystą kiedyś był mój mąż ale jeszcze jako kawaler. Codziennie dostawałam widokówki z opisem trasy. Jechał grupą ze swoimi przyjaciółmi po całej Polsce.Pozdrawiam -;))
OdpowiedzUsuńTo mamy znowu coś wspólnego. A ten co łowi, to starszy czy młodszy? Jeździłam parę lat temu rowerem w Lubinie, ale po ścieżkach rowerowych. Żaden urok pedałować w mieście. Buziaki,Uleczko.
UsuńTo mój starszy Azalia. Synowa dostawała ciągle telefony od krewnych i znajomych bo szukają tam na tym morzu Polaków którzy się potopili. Ale to nie syn bo jeszcze nie dojechali(także są w czwórkę znajomych) a po drodze im się samochód zepsuł mówił syn jak rozmawiali przez komórkę byli jeszcze na promie.Ja także mam swoje wspomnienia rowerowe. pamiętam jeszcze takie odlegle piękne czasy kiedy na naszej autostradzie prócz mnie z moim rowerem żywej duszy nie było. Buziol niedzielny!!
UsuńBardzo fajnie, że ma taką pasję...
OdpowiedzUsuńŻycie wtedy płynie ciekawie...
Witaj Jasna8. Życie płynie ciekawiej i z adrenaliną.
UsuńZauroczył mnie Twój rudzielec. Miałam kotkę takiego samego koloru, wyrazu "twarzy" i tak ogromną jak Twój.Jestem kociarą od zawsze. Pozdrawiam
Bo ruch to zycie i oni o tym wiedza
OdpowiedzUsuńj
Ja też wiem, tylko jestem leniwa.
UsuńMój Krzysiu to też zapalony rowerzysta.Jako 18 latek robił sobie plany tras ,które miał przejechać,Też sie bałam,bo on jeżdził sam,gdyż nie było w jego otoczeniu chętnego towarzysza do takiego sposobu spędzania czasu.
OdpowiedzUsuńPózniej,będąc we Francji przyjechał z francuskim kolegą z Francji do domu.A ja dowiedziałam się o tym gdy juz byli prawie na podwórku.Nie powiedział wczesniej,bo wiedział,że będę się denerwowac.
i podziwiam go za to,Ja tez lubię rower,ale ostatnio pod nasza górkę -którą kiedyś pokonywałam bez problemu-tak sapię,że wolę iść w parze z rowerem .
A tak ,nawiasem mówiąc,to patrząc na Twojego przystojniaka,można bez trudu zauważyć,że sport to jego pasja.
Mam rozumieć, że z Francji przyjechali na rowerach???
UsuńNiesamowite.
Mój przystojniak, jak go nazwałaś, nie tylko śmiga na rowerze, gra w siatkówkę, tenisa, pływa. Ruchliwy chłopak. Taki był od maleńkości. U mnie nie ma gdzie jeździć rowerem. Drogi bez poboczy,ruchliwe, a polne wyboiste.
Pozdrawiam Basiu.
Wpadłam do domu wczoraj wieczorem i po południu znowu jadę słuchać słowików. Pamiętam, że kiedyś pisałaś mi o swoim rowerzyście. Jestem pełna uznania dla tych ludzi, ktorym "chce się chcieć". Pozdrów Rafała.
OdpowiedzUsuńDla Ciebie serdeczności.
Dzięki, Jaguś. Trzymaj się na tej działce. Buziaki
UsuńŚwietny facet, ma wygląd i charakter! Buziaki!
OdpowiedzUsuńOj,ma Joasiu. A Ty tylko na faceta patrzysz? A galeria ze zdjęciami z rajdów, to pikuś? Ja się wysilam, skrobię, wklejam linki , a niektórym tylko facet na widoku. Haaa...haaaa
UsuńBuziaczki, Asiu
Gratuluję pasji !! W moim mieście sa także grupy turystyczne, w tym rowerowe, ale także wędrowne. Zakres ich tras jest różny, w zależności od sił i wieku. Rowerowe były już wokół Polski, oraz szlakiem Słowackiego Parku Narodowego. A tam jest pięknie, byłam /autem/. Jedni, mniej więcej w moim wieku, zdobywają pieszo koronę powiatu. Mieszkam na podkarpaciu, więc podobno wycieczki weekendowe są piękne, o czym czytam w lokalnej prasie. Sama z mężem odbywam wycieczki rowerowe, juz oczywiście w mniejszym zakresie i odleglości niz młodzi, ale także miłe i dla zdrowia korzystne. Ruszajmy się, spacerujmy, nie pozwólmy zastac się kosciom i organizmowi. Miłego tygodnia, z planami turystycznymi , a masz szansę w swoim pieknym Beskidzie :)Całuski Grażynko :)
OdpowiedzUsuńJa także bywałam autem w przeróżnych miejscach w Polsce, bo to szybko i bez wysiłku. Nie lubię się forsować. Pozdrawiam Aniu.
UsuńPodziwiam takie samozaparcie. Nie tylko w sprawie rajdów rowerowych, ale i innych form aktywności. Ja jestem strasznie leniwa pod tym względem.
OdpowiedzUsuńnotaria
Ja też podziwiam i nawet trochę zazdroszczę, ale moje lenistwo zdominowało rozsądek i wszelkie zdrowotne potrzeby.
UsuńJa kiedyś Azalko też lubiłam jazdę na rowerze, ale od kiedy (30 lat temu będzie) miałam na nim wypadek, właśnie, to już na niego nie siadłam. Próbowałam, i owszem, ale nic z tego nie wyszło. Taki sport to tylko chwalić i Rafała też :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Marylko, z powodu jednego wypadku? Chyba, że był bardzo poważny w skutkach? Szkoda, bo rower to fajna zabawka. Kiedyś jeździłam, a teraz nie, bo nie mam. Pozdrawiam serdecznie
UsuńAzalko akurat ten wypadek był bardzo poważny, tak w ogóle to dobrze,że żyję! Musiałam uczyć się chodzić i mówić po nim na nowo. Także teraz jak usiądę na rower to cała jestem roztrzęsiona :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Jeśli to był aż taki wypadek, to rozumiem Twój lęk. Ja chyba też miałabym opory. Pozdrawiam.
UsuńPodziwiam ludzi z pasją, ludzi , którzy systematycznie uprawiają różne sporty.
OdpowiedzUsuńMy też jeździmy na rowerach, ale to jazda z potrzeby chwili.
Azalio, musisz być bardzo dumna ze swojego syna.
Fantastyczny syn, ojciec a na dodatek gość z klasą i przystojniak.Same plusy...
Takiemu głupoty nie zagnieżdżą się w głowie
Ależ mnie dopieściłaś, Łucjo. Pewnie, że podziwiam swojego syna i to pod każdym względem, bo na to zasługuje, nie tylko dlatego, że jest moim synem. To mądry, pracowity i oddany rodzinie facet.
UsuńPozdrawiam,Saro.
To ja tam już jednak konika wolę...:) Gumy nie złapie, łańcucha nie zruci...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Dziecięciem będąc dosiadałam konika pod czujnym okiem dziadzia. Potem już tylko mechaniczne. Uśmiech posyłam.
UsuńWitaj Azalio! Podziwiam i gratuluję. Pozdrawiam. Ps.Azalio na blogspocie już blogowała nie będę. Jakoś nie mogę prowadzić dwóch blogów.Zaważyło też to, że muszę ograniczać czas przedkomputerowy.Pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńno ukryc sie nie da ze na rower to kondycje trzeba miec :)
OdpowiedzUsuńWitaj Azalio!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
AS
OdpowiedzUsuńTo już nie pierwszy post, w którym wychwalasz syna (i dobrze) a jaka jest Twoja córka??? (co o niej możesz napisać miłego?).
Pozdrawiam
O córce już nieraz pisałam. Ona mieszka ze mną, więc mam mniej dystansu do niej i to co robi jest także moim udziałem. Syn mieszka daleko, więc to naturalne, że cieszę się z jego pasji, sukcesów, o których mi opowiada. To co dzieje się w zasięgu wzroku, pod ręką jest mniej widoczne.
OdpowiedzUsuńNie wiem kim jesteś, bo ukrywasz się pod literkami AS.
Pozdrawiam