Witam Cię miły gościu.

Zaglądasz do mnie, jakże mi miło.
Zostaw komentarz, swój link, żebym mogła Cię odwiedzić, jeśli mnie zaprosisz.

Jeśli przemkniesz bez śladu, może nie będę płakać ale będzie mi smutno.


Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 19 września 2010

Stara miłość nie rdzewieje ??? ( 32 )

Kuba zmarszczył brwi i spojrzał na mnie z wyraźną dezaprobatą. Byłam pewna, że zaraz powie - Jak możesz, w ustach kobiety takie słowo. Może i chciał ale nie zdążył bo do bramki podszedł kierowca i zapytał gdzie można wjechać. - Kuba, przestaw swój samochód, bo przecież nie będą taskać lodówki sprzed bramy - ponagliłam go. Nie miałam pojęcia co robić. Lodówka za chwilę będzie w domu, a ja nie mam całej kwoty. Panowie szybko uwinęli się. Zabrali starą lodówkę, a nową rozpakowali, ustawili i poinstruowali nas jak włączyć i na co zwracać uwagę. Celowo nie zaczęłam wcześniej rozmowy o pieniądzach, bo pomyślałam, że jak ją rozpakują i ustawią, to nie będą jej z powrotem zabierać i jakoś się może dogadamy. Nie pomyliłam się. Kiedy powiedziałam co nam się przytrafiło z kartą bankomatową i wyłożyłam pieniądze na stół, sympatyczni panowie przystali na to, żebym dowiozła brakujące pieniądze następnego dnia. Nie była to zawrotna kwota bo zaledwie 120.00 zł. Podpisałam odpowiednie oświadczenie i było po kłopocie. Oglądałam lodówkę i nie mogłam nacieszyć się, tak mi się spodobała. Szczególnie cztery szuflady zamrażalnika w dolnej części. Myślałam, że Kuba będzie cieszył się razem ze mną ale nic takiego nie nastąpiło. Siedział osowiały i tylko palił papierosa za papierosem. Pewnie jest zawstydzony, że się nie spisał w bankomacie, myślałam, albo urażony moim nieparlamentarnym słowem.
Podeszłam i na wszelki wypadek go przeprosiłam ale nie to mu chodziło.
- W czym rzecz kochanie? - Spytałam polubownie. - Co jest nie tak?
- Ja cię nie rozumiem, jak możesz być tak bezmyślna - wyrzucił jednym tchem.
Zrobiłam wielkie oczy, bo zgłupiałam. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Patrzyłam i czekałam aż się wysłowi. On chodził po kuchni, rzucał niechętne spojrzenia w kierunku lodówki, to na mnie, aż w końcu wygarnął mi. - Po co ci taka duża lodówka i taka droga? Ta która była przedtem, była w sam raz i pasowała do kuchni, a ta nowa jest wielka jak słoń i sięga prawie do sufitu. Po co taka duża, przecież nie masz licznej rodziny, a teraz nie musisz robić zapasów, bo wszystko można kupić na każdy dzień....itd, itp. Gadał jak najęty i coraz bardziej się ekscytował, a mnie się zachciało śmiać. Słuchałam go ale swoje myślałam. Mogłam powiedzieć krótko,"kochanie to jest mój dom i kupuję to co mi się podoba" ale nie chciałam zaostrzać sytuacji, a poza tym rozśmieszyły mnie jego argumenty. Znowu wylazł z niego minimalista. Wszystko małe, tanie, nie rzucające w oczy. Postanowiłam być ugodowa i pro forma przyznałam mu rację. - Wiesz, może i prawdę mówisz, nie przemyślałam tego dobrze ale teraz już po herbacie. Ważne, że jest nowoczesna, energooszczędna i sama się będzie rozmrażać. Obejrzyj ją w środku to ci się na pewno spodoba. Trafiłam w dziesiątkę, bo chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zbiłam go z pantałyku i w tej sytuacji nic innego mu nie pozostało jak tylko zajrzeć do lodówki. Oglądał, dumał, sprawdzał, na koniec uśmiechnął się i powiedział - no niech ci będzie. Może zostać. Dobre sobie, pomyślałam, "może zostać",zezwolił łaskawca. - Wiesz co kotku - spojrzałam mu przymilnie w oczy. - Bądź tak dobry i umyj ja w środku, a ja się na chwilę położę, bo czuję się zmęczona. Nie czekając na odpowiedź, wręczyłam mu ścierki, płyn do mycia, wytłumaczyłam jak ma to zrobić i poszłam do pokoju. Kiedy skończył poprosił, żebym sobie powkładała wszystkie wiktuały. Po załadowaniu lodówki zjedliśmy kolację i Kuba wyciągnął z torby butelkę wina. - To oblejmy ten twój nabytek - zaproponował. - Mnie się nie bardzo on podoba ale jak ty jesteś zadowolona, to dobrze. Znowu ugryzłam się w język i przesłałam mu radosny uśmiech. Niech się cieszy. Nie wiem czemu się rzucał o wielkość lodówki. Mniejsze nie były wcale tańsze, no może o dwieście, trzysta złotych ale nie były tak wyposażone jak ta. Kiedy kończyliśmy wino zadzwonił telefon. To była moja córka. - Mamo, przyjedź na dworzec do Bielska, bo uciekł mi ostatni autobus i nie mam czym się dostać do domu. Zaniemówiłam. Ja nie mogę jechać, wiadomo dlaczego, a Kuba jest po alkoholu. Dziewczyna z tak długiej drogi, z bagażami i bez możliwości dotarcia do domu. Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. - Córcia, nie spodziewałam się ciebie, przecież miałaś wrócić we wrześniu - mówiłam cokolwiek, żeby zyskać na czasie i móc coś wymyślić. - Mamo ale nie jestem sama - usłyszałam w słuchawce. - Jest ze mną mój znajomy z Włoch. On też pojedzie do nas. Drugi raz zaniemówiłam. Kompletnie mnie zamurowało. Nie dość, ze przyjeżdża dużo wcześniej i nie powiadomiła mnie o tym, to jeszcze przywozi jakiegoś fagasa i to przed nocą. To mnie zeźliło. - Kochanie, ja nie mogę przyjechać, bo mam rękę unieruchomioną. Weźcie taksówkę. - Jak to masz rękę unieruchomioną - zapytała. - Wiesz ile kosztuje taksówka, mamo, wymyśl coś, plissss - zakwiliło moje dziecię. - Nic teraz nie wymyślę, bierzcie taksówkę a jak nie to idźcie do hotelu. Rano przyjedziecie. Córka była zawiedziona, a ja z jednej strony zadowolona, że już wraca z tych pechowych wojaży, a z drugiej niezadowolona, że tak to wszystko wyszło. Zawsze gdy gdzieś wyjeżdżała, to odwoziłam ją do pociągu, a potem gdy wracała czekałam na dworcu. Była pewna, że i tym razem tak będzie. Sprawiłam jej zawód ale ona mnie też. I do tego ten nie spodziewany gość. - Kuba, kochanie - zwróciłam się do zmartwiona. - Mam kłopot. Wraca Ksenia i to nie sama, z jakimś facetem, a w jej pokoju są twoje rzeczy i pościel trzeba zmienić, poza tym pokoik na górze jest nieprzygotowany, bo chyba tam będzie spał ten jej znajomy. No a ty...wracasz do mnie... - mrugnęłam zawadiacko. Kuba był nie mniej zaskoczony niż ja. - Jeśli wezmą taksówkę, to za godzinę będą na miejscu. Musimy się pospieszyć, kochanie. Ja zabiorę się za jej pokój, a ty idź na górę z odkurzaczem i ogarnij tam trochę ile możesz. Kuba bez słowa zabrał się za robotę. Nawet szybko mu to poszło, bo chyba ucieszyła go okazja powrotu do mojego łóżka. Ja się jeszcze guzdrałam w pokoju Kseni, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zostawiłam pościel i poszłam otworzyć. Gdy weszli do mieszkania w pierwszej chwili doznałam szoku. Córka ścięła swoje piękne długie włosy, przefarbowała z blond na czarno i bardzo zeszczuplała. Przede mną stała wiotka, można powiedzieć chuda dziewczyna z czarnymi włosami ściętymi na zapałkę, a obok niej lekko przejrzały "młodzian" słusznego wzrostu, z kędzierzawą szpakowatą czupryną i śniadą cerą. - Mamo, to jest Natale - dokonała prezentacji, jednocześnie całując mnie. Podałam mu rękę, a on łamaną polszczyzną, śmiejąc się całą gębą wydukał - Dzendybry mamma. W uśmiechu błysnął niewiarygodną bielą zębów, co przy jego śniadej cerze robiło niesamowite wrażenie. Na pierwszy rzut oka spodobał mi się. Miał szczerą twarz i jasne spojrzenie, chociaż oczy czarne. Takie spojrzenie mają ludzie bez kompleksów. A do tego spodobał mi się uścisk jego ręki. Pewny, mocny i ciepły. To niby detale ale w pierwszym kontakcie bardzo ważne. Nie cierpię u facetów rybich uścisków dłoni. Od razu tracę sympatię do takich ludzi. Sama mam mocny uścisk i być może dlatego jestem wyczulona na to.
W tej samej chwili moja córka wybałuszyła oczy i szeptem spytała - A to kto? - wskazując głową na Kubę stojącego w pokoju. - Ja też mam niespodziankę, córciu - odwróciłam się i dałam znak skinieniem głowy aby Kuba podszedł. - To jest Kuba, z Lublina,znasz go z moich opowiadań i zdjęć. Kuba stanął obok jakoś tak niepewnie. Ksenia podeszła, podała mu rękę i powiedziała - Nareszcie mam okazję pana poznać. Myślę, że się tu panu dobrze mieszka? Kuba coś mruknął, uśmiechnął się i widziałam, że nie wie co dalej robić. - No, teraz kolej na panów - ratowałam sytuację. - Poznajcie się - dokonałam prezentacji. Panowie uścisnęli sobie ręce i znowu zapadła cisza. - Zrobię wam kolację - wyszłam z propozycją, żeby rozładować martwą atmosferę. - Mamo ja zrobię, bo ty nie wiesz co lubi Natale - ubiegła mnie córka.
- Myślałam, że chcesz odpocząć ale jak nie to proszę, kuchnia jest twoja. W lodówce jest wszystko co potrzeba, to my wam nie przeszkadzamy, idziemy do siebie - dodałam i wyszliśmy do pokoju. - No popatrz - zwróciłam się do Kuby, gdy zamknął drzwi od pokoju. - Ten Natale, nie dość, że ma jakieś dziwne imię to jeszcze ma wymagania w jedzeniu. A ty czemu byłeś taki nieswój, co? - A bo tak jakoś to wszystko szybko się stało. Nie wiedziałem co powiedzieć, przecież wiesz, że jestem zawsze speszony przy obcych - usprawiedliwiał się. - Jak ci się spodobała moja córka - spytałam nieśmiało, bo byłam ciekawa jakie wrażenie odebrał. - Kuba chwilę odczekał i powiedział coś co mnie trochę zaskoczyło. - Dziewczyna jak dziewczyna. Wysoka, zgrabna, tylko... - Co tylko? - Nie wytrzymałam. No co? - Tylko nie jest ani trochę podobna do ciebie i nie ma biustu takiego jak ty. - No wiesz - obruszyłam się. - Jak możesz. Dlaczego powinna być podobna do mnie i po co jej duży biust? Jest podobna do swojego ojca, toczka w toczkę, a biust ma w sam raz do swojej figury. - No właśnie - brnął dalej jak potłuczony. - Podobna do swojego ojca. Gdyby była podobna do ciebie to byłaby ładniejsza i ten biust, wiesz, że u kobiety to najważniejszy atut. Powiedział co wiedział, odszedł do okna i zapalił papierosa. Zagryzłam usta, żeby nie wybuchnąć, a miałam na to wielką ochotę. Jak można do matki mówić takie rzeczy o córce. W czym mu przeszkadza to, że jest podobna do ojca i do czego potrzebny mu jej biust. Gotowało się we mnie. Jego niedelikatność sięgnęła zenitu. Gdyby w kuchni nie było nikogo, to dostałby za swoje. Patrzyłam na jego profil na tle okna i pomyślałam z goryczą, "chłopie ty nie zdajesz sobie sprawy z tego jaką masz przez te durne słowa u mnie krechę". Nie odezwałam się nic. Zapaliłam papierosa i wyszłam do kuchni. Młodzi siedzieli przy kolacji. - Zajmuję teraz łazienkę - oznajmiłam. - Po mnie będzie się kąpał Kuba.
Kiedy byłam już w łazience, usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. Ksenia wśliznęła się do środka. - Co się stało córcia? - spojrzałam na nią. - Nic mamo, tylko chciałam się spytać jak długo tu będzie Kuba. - A czemu pytasz? - No bo zaprosiłam Natale na miesiąc i wiesz, będzie nam ciasno. Jedna łazienka i... - Na ile?! - uniosłam się. - Bez uzgodnienia ze mną?! Ty chyba na głowę upadłaś. Przywozisz obcego faceta, a tobie przeszkadza mój Kuba? Coś podobnego. Kim on jest dla ciebie? Córka stała ze spuszczoną głową i coś bąkała pod nosem. - No mów wyraźnie jak cię pytam - nalegałam. - Mam prawo wiedzieć. - Mamo - podeszła bliżej i objęła mnie. - To jest mój chłopak. Przyjechał, bo chciał poznać ciebie i oświadczyć się. Odsunęłam się od niej - Zaraz, zaraz moja damo, a jak długo się znacie, że już się chce oświadczyć? - Od pierwszego dnia jak tylko zajechałam do Włoch. Nic ci nie mówiłam wcześniej, bo nie chciałam, żebyś się martwiła. Teraz już mogę.
Z wrażenia siadłam na kibelku ale zamiast się złościć, roześmiałam się. Córka patrzyła na mnie i nie wiedziała co jest grane. Spodziewała się dalszej reprymendy, a tu tymczasem matka się zanosi od śmiechu. Gdy się opanowałam, powiedziałam coś co z kolei ją rozśmieszyło. - No ładnie córcia. Obie wpadłyśmy na taki sam pomysł. Ja też nie chciałam cie martwić i nie przyznałam się, że się spotykam od paru miesięcy z Kubą. Teraz już wiesz. Możemy sobie podać ręce - mówiąc to uściskałam ją i śmiałyśmy się obie. W pewnej chwili spytała - A ty tak z nim już na poważnie? - A czemu pytasz, coś ci nie pasuje? - Wiesz - zaczęła. - Ja nie chcę się wtrącać, to twój facet ale on mi się nie podoba. - Znowu ty? - żachnęłam się. - To znaczy co masz przeciwko niemu, przecież dopiero go poznałaś? Córka patrzyła na mnie i kręciła głową. - Mamo, wiesz, że ja mam dziewiąty zmysł i od pierwszego wejrzenia wyczuwam ludzi? - Wiem i co z tego? - burknęłam, bo mnie zaczęła irytować jej dociekliwość. - A to, mamuśka, że on nie pasuje do ciebie. Nie mówię tu o urodzie, bo to twoja sprawa ale on ma w sobie coś takiego, nie wiem jak to określić ale gdy na niego patrzyłam od razu skojarzyłam go z żółwiem. Mimika twarzy, ruchy, jakby żył na zwolnionych obrotach. Jest diametralnie różny od ciebie. Z tego co mi o nim opowiadałaś inaczej go sobie wyobrażałam ale to co zobaczyłam dzisiaj... W każdym razie nie wiem czy go polubię - zakończyła. - Mała, nie wymądrzaj się, pogadamy jutro, a teraz daj mi się wykąpać i idź na górę zaprowadź
swojego amanta do pokoju. - Powiedz mi jeszcze co z twoja ręką? - Spytała już w drzwiach. - Czekałam kiedy o to zapytasz ale ty poza Natale nic nie dostrzegasz, tak mi się wydaje, no i poza moim Kubą - przycięłam jej. - Zmykaj. Jutro jest dzień na rozmowy. Kiedy wyszła, siedziałam chwilę nieruchomo, a potem odechciało mi się nawet kąpać. Umyłam się z grubsza i wróciłam do pokoju. Kuba zasnął w fotelu. Nie obudziłam go. Położyłam się do łóżka i zaczęłam rozmyślać, o tym co usłyszałam od Kuby i córki. Nie wyglądało to wszystko kolorowo i ciekawie. Nie spodziewałam się, że już od pierwszego spotkania, będą jakieś anse między nimi.

31 komentarzy:

  1. ...dlatego twierdzę,że dorosłe dzieci nie powinny mieszkać z rodzicami. Moje przekonanie nie przeszkadzało w tym, by 36-letni syn mieszkał do lutego tego roku z nami;-)
    pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Grażynko, mój komentarz zacznę od tego, że byłaś śliczną dziewczyną ze śmiejącymi się figlarnie oczami.Oczy są duszą człowieka i u Ciebie niewiele się zmieniło. Co do przeżyć z Kubą to widzę jak powoli opadają Ci klapki z Twoich wesołych oczu jak nabierasz dystansu co do jego zalet i wad. Ale córcię masz fajną. Czekam na dalsze perypetie z życia we czwórkę pod jednym dachem w ciągu miesiąca. A może miesiąca nie było, Kuba nie zdzierżył?. Pozdrawiam. Danusia1944.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Azalio;) czyżby się szykował jakiś konflikt? Córcia kontra Kuba, a Ty po środku? Jednak coś czuję, że wybrniesz z tego obronną ręką;)
    Musze przyznać ,że niezła z Ciebie dyplomatka;))uwielbiam to;)))
    pozdrawiam Kem

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, zawiało chłodem. No i Kuba wychodzi mi do tego wszystkiego na skąpca liczykrupę. Ksenia ekstra dziewczyna, pewnie ten jej 9 zmysł nie nawala....BRZOZA

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj czyzby zazdrosc o Ciebie kazde z nich boi sie ze cos straca Kuba przestraszyl sie ze corcia odbierze mu Ciebie a z kolei coreczka uwaza iz mama jest jej wlasnoscia a facet to intruz..a co do lodowki on zapomnial ze to twoje mieszkanie i mozesz kupowac to na co masz ochote..okazal sie w swych wypowiedziach niczym slon w skladzie z porcelana kompletny brak dyplomacji...coraz wiecej wpadek cos mi sie zdaje ze jednak stara milosc rdzewiec zaczyna BarbaraW zgodnie z przyslowiem im dalej w las tym wiecej drzew a i zablodzic mozna tylko po co...

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nie mogę się powstrzymać, żeby nie skomentować Twojego zdjęcia - jestem pewna, że do dziś wyglądasz jak gwiazda filmowa:)
    Taka uroda nie mija z upływem lat...
    Zdjęcie Mamy malutkie, ale i tak wydaje mi się, że przedstawia przemiłą i radosną panią.
    A wracając do wpisu - czyżby Kuba zaczął pokazywać swoje prawdziwe oblicze? Ta awantura o lodówkę jest dość symptomatyczna... Podziwiam Twoją dyplomację, bo mnie pewnie by poniosło.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Buźka:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że twoja córka ma podobne wrażenia co ja, a jeśli ma tem dziewiaty zmysł to raczej źle ci to rokuje:(
    Markita

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Mammma,haha.Powiem tak,Kuba znów zawiódł,a córcia...przyjechała do domu,i już jej ciasno,o jednego człowieka?haha.Młodzi tak mają,ale..przecież nie zna tak naprawdę Kuby,a to,że jest powolny to dla niej aż tak ważne?,a to,że makaroniarz ma wymagania w jedzeniu,to masz nie komentowac?...córcia powinna najpierw poobserwowac,co ona taka na nie?haha.Wiem z doświadczenia,że dzieci są takie ....prawdomówne do bólu..:P))Ale wiem,że sobie poradzisz Azalio miła.Pozdrofffki:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. BASIA
    BARBARA W
    MASKAKROPKA
    KRAKOWIANKA
    MARKITA
    KEM
    DANUSIA1944
    BRZOZA
    Dziękuję za komentarze. Z każdym się zgadzam.
    Kuba nie miał kontaktu z młodymi ludźmi tak bezpośrednio i dlatego jest w szoku. Moja córka być może poczuła igiełkę zazdrości, bo nagle pojawił się ktoś dla mnie ważny, a do tej pory ona była na pierwszym miejscu. Ja też poczułam się niekomfortowo, bo " mama sobie zafundowała faceta", trochę to niezręczna sytuacja, tym bardziej, że niespodziewana. Jedno mnie zmartwiło, moja córka nigdy się nie myliła co do oceny ludzi. Ma jakiś niespotykany dar, może dlatego od lat zajmuje się tarotem. Co będzie dalej, w następnym odcinku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Azalio,musze tu nakrzyczeć na Ciebie...odkąd to swoją przyszłośc nowoczesna kobieta uzależnia od kabały????oj..oj..haha.Nawet gdyby córcia miała dar,po jednej wizycie jeszcze nic nie wie...a ten Włoch,az tak Cie zachwycił?Nie oceniajmy ludzi po wyglądzie...pliss;)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Krakowianko, nie wrzeszcz na mnie.
    Włoch mnie zachwycił. Ja tylko opisałam swoje pierwsze wrażenie i takie mam nadal, mimo, że już nie ma Włocha. Nie przejęłam się aż tak bardzo opinią córki tylko tym, że będą problemy dogadania się. Tak wtedy pomyślałam. W kabałę nie wierzę ale wiesz jak to jest. Jakieś ziarnko niepewności zasiane próbuje kiełkować.

    OdpowiedzUsuń
  12. ok..ok..juz się nie drę,haha,ja sie wczuwam w akcję:P)))Mammmamija!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż mi ulżyło. Dzięki. Nareszcie cisza jak makiem zasiał. heee..heee

    OdpowiedzUsuń
  14. Azalio- czy Wasze zawsze piliście alkohol hyhyhy :D Tak mi się skojarzyło jak znowu wino na stole stanęło hehe Banda alkoholików i degeneratów :)))))
    Azalio- razem z moją mamą w podobnych momentach życia przeżywałyśmy nasze nowe miłości. I na szczęście od żadnej z nas nie padło pytanie : Co o nim sądzisz? Bo pewnie byśmy się pokłóciły ;)hihih.
    zrodzonaz

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, Młoda, nie pozwalaj sobie za dużo.
    Raz na parę dni winko na stole, to co?
    Nie wykpisz się uśmieszkami.Heee...heee
    Bo tak z babami jest. Mojej mamie żaden mój chłopak się nie podobał.Żaden. Do dzisiaj tak mamy jeśli chodzi o facetów, nawet tych z telewizora.
    Ja też córce nie oceniałam chłopaków, no może raz.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przez te gogle w komentarzach tu znikło moje długie pismadło...Zagubiłam się w tym ....Nie mam kąta w goglach coś chciałam wpisać i poszło............Ech już nie powtarzam...Tylko tyle napiszę.Dacie radę i jest wesoło::))hej.....Danka-lira

    OdpowiedzUsuń
  17. Azalko, czytam i czytam o tych Twoich perypetiach z Kubą, i podziwiam Cię serdecznie... jak Ty możesz wytrzymac z takim facetem, Ty taka energiczna, pełna zycia?.. Kuba jest na pewno fajnym facetem do pogadania, do spaceru, do lasu na grzyby... ale nie na zycie. Buziaki :)) annajulia

    OdpowiedzUsuń
  18. DANUSIA
    Nie trzeba mieć konta. Kliknij na "adres URL" i wpisuj po kolei nick, potem adres swojego bloga.

    ANNO JULIO
    Są różne teorie.Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Ja zawsze lubiłam matkować. To mnie nie raz "zgubiło".
    Ps. Kuba był jeszcze w jednym fajny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Może się domyślam :))))) annajulia

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale Grażynko wszyscy Ci lukrem po oczach sypią, A ja nadal twierdzę że Kuba jest facetem , oky....Tylko dla innej kobiety. Gdybym była samotna , poprosiłabym o namiary.

    OdpowiedzUsuń
  21. A i przy okazji, może Twoja córka wie....
    Od paru miesięcy , dostaję esemesy od różnego rodzaju wróżek , jasnowidzów i innych.... Wczoraj przyszedł taki... miłość i samotność, radość i smutek. To ukazały mi karty. Z jednej strony karta Mag z drugiej zaś karta Wieża . Wiesz co to oznacza? ślij Rada na ...i tu numer......
    Chwilami ręce opadają. Ale z drugiej strony to może Twoja córka wie co to jest karta Mag czy Wieża? i co one znaczą.

    OdpowiedzUsuń
  22. Żabo moja wie ale po co to Tobie. Ja też dostaję dostaję takie smy i takie maile. To są zwykłe chwyty reklamowe i przyciąganie klientów. A to, że piszą, że wyszła karta, mag, czy wieża, to jest tak jak w pozytywce. Ja mam to samo. Kasuj, nie zastanawiaj się.
    Iwa każdy ma prawo i słodzić i solić i opieprzyć... Ja swoje i tak wiem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zauważyłam, że żeby było nam fajnie to trzeba by było mieć kilkunastu facetów na raz, bo każdy z nich nadaje się tylko do jednej rzeczy.
    Jeden do rozmów
    jeden do kochania
    jeden do gotowania
    jeden do chodzenia do kina, teatru
    jeden na tańce
    jeden do wyjazdów itd

    OdpowiedzUsuń
  24. Joasiu, jesteś wielka. Ja całe dorosłe życie tak uważam i w tym jest mój problem. Jesteś jak dotąd jedyna osobą poza mną, która tak samo myśli w tej kwestii i chyba nie tylko w tej.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam duże lodówki.
    Nagłe przyjazdy już nie tak bardzo.

    cisza58a

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też. To drugie dopiero od niedawna.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zobaczę jak mi wyjdzie w Uralu::) Próba ... brak komentarza ::) Ale mogę Ci posłodzić .Na tej fotce wyglądasz jak młoda Wioletta W.........Jest urocza i do tego myślę że taka zostałaś.....blondyna::))

    OdpowiedzUsuń
  28. No to posłodziłaś. Tak mnie na studiach nazywano.
    Ale to już przeszłość.
    Udało Cie się w tym URALU mówi blondyna Blondynie..

    OdpowiedzUsuń
  29. przepraszam ze ja tak nie na temat,ale chcialam tylko powiedziec ze juz bylam tu pare razy ale nie komentuje bo po prostu nie jestem w stanie czytac opowiesci w sieci :( sama nie wiem dlaczego,moze sie to kiedys zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  30. No, to się sielanka kończy? Ksenia na razie jeszcze bez "fobii" na Kubę patrzy, ale co to będzie jak się dowie o wszystkich jego "zaletach"? Chyba będziesz miała twardy orzech do zgryzienia, ale co tam czekam na rozwój wypadków. Grażynko, a to jest dalszy ciąg mojego "nocnego maratonu" - kupiłam "bilet", to sobie mogę posiedzieć...jak lubię!Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń