Żar mnie zniewolił. Mało komu to się
udaje, a jednak... Leżę jak betka w trawie, tylko bez trawy.
Rano szukałam na działce grzybów,
o tej porze było ich sporo, ale teraz się na mnie obraziły.
Trawa niekoszona, nie mają siły ani ochoty wyleźć z ziemi.
Trudno, mam jeszcze zeszłoroczne.
Żeby nie zapleśnieć w bezruchu
wdrapałam się na poddasze,( ciężko było), do mojej skrzyni ze
skarbami z dzieciństwa. Czego tam nie ma? Nie wiem po co ja to
wszystko trzymam, ale nie mam sumienia wyrzucić. Każdy drobiazg
wyświetla mi moje życie. Niektóre, to bardzo, bardzo dawne. Łezki
nie raz poleciały. Ale to dobrze, bo te łzy, to jak katharsis,
oczyszczają.
Dziesiątki listów od Mamy, od Ojca,
moje do Nich, do syna, gdy byłam na studiach w Lublinie, pocztówki
z każdego mojego pobytu poza domem rodzinnym, wiele, wiele pisania,
zdjęć i różnych bibelotów, a każdy ma swoje szczególne miejsce
w moim życiu. Nieraz zamierzałam to wszystko uporządkować
chronologicznie, ale zawsze odkładałam na jutro. Tych jutr były
setki, a moje „życie” leży w nieładzie. Są takie rzeczy, o
których tylko ja wiem i pamiętam. Gdy mnie zabraknie, ktoś to
wyrzuci do śmieci. Przykre, bo dzisiaj nie ceni się pamiątek
rodzinnych, chyba że są w cenie materialnej i można sprzedać,
wymieć, itp.
Ja przechowuję wszystkie zdjęcia
odkąd pamiętam. Mam zaledwie kilka zdjęć moich dziadków, są dla mnie bezcenne. Trochę czas je pokiereszował, ale jeszcze coś widać.
Moja babcia Anna i dziadek Konstanty,
potocznie zwany Kostkiem w swoim domu tuż
po wyzwoleniu.
Zdjęcie dziadka z czasów wojaczki u Hallera.
A te takie zwykłe, do dowodów osobistych w 1952 roku.
Tutaj dziadek w 1983 roku. Jak na 86 latka wygląda super. Pamiatkowa fotka - pare miesięcy przed śmiercią.
Babcia była starsza od dziadka o 2
lata. Była piękną kobietą, mądrą, dobrą i to właśnie
Ona była moją przewodniczką życiową. Dziadek był mistrzem we
wszystkim. Nie umiał czytać ani pisać, ale już przed wojną
prowadził wiejski sklep wielobranżowy, pamiętał każdego
dłużnika, wszystko liczył w pamięci, jak komputer. Uprawiał hektary roli, był leśnikiem, miał
dachówczarnię, gdzie ja też próbowałam swoich sił i mimo
młodego wieku, całkiem dobrze mi szło. Miał piękne konie i ogród, a przede wszytkim uwielbiał swoje
wnuki. Ja byłam pierwsza, więc cała jego wiedza i wrażliwość
przeszła najpierw na mnie. Uczył mnie gwizdać, kukać, strzelać z
wiatrówki, rąbać drewno, karmić konie, doić krowy, oporządzać świnie, sadzić
drzewka, i wiele, wiele innych rzeczy. Babcia była od spraw kuchenno-domowych. Pieczenie chleba, ciasta, wyroby wędliniarskie były jej domeną, a także szycie i robótki ręczne. Wiele z tego skorzystałam.
Zmarła na raka wątroby, majac zaledwie 62 lata. Dziadek zmarł na moich rękach, w pierwszy dzień wiosny, mając 87 lat. Nigdy nie pomyślał o ponownym ożenku.
Kochałam ich bardziej, niż rodziców, bo oni zawsze mieli dla mnie czas, rozumieli mnie, ochraniali, radzili, mimo, że mieli mnóstwo obowiązkłów. Rodzice uczyli się od nich jak być rodzicami. W dużej mierze z dobrym skutkiem. Ale o tym za jakiś czas,
Kochałam ich bardziej, niż rodziców, bo oni zawsze mieli dla mnie czas, rozumieli mnie, ochraniali, radzili, mimo, że mieli mnóstwo obowiązkłów. Rodzice uczyli się od nich jak być rodzicami. W dużej mierze z dobrym skutkiem. Ale o tym za jakiś czas,
Pozdrawiam
Azalio, bardzo wzruszający wpis. Takie wspomnienia nas kształtują, dają charakter. Nie da się, nie można wyrzucić.
OdpowiedzUsuńAzalio...takie zdjęcia, mimo,że nadszarpnięte zębem czasu są piękne...to nasze wspomnienia z lat,kiedy może było ciężej, a jednak jakoś radośniej...
OdpowiedzUsuńprzypominamy sobie pewne sceny z tamtych lat...uśmiechamy się...
pozdrawiam sentymentalnie:)
Wstydziłam się, gdy wyrwało mi się,że najmilsze wspomnienia z dzieciństwa, to wspomnienia z Babcią. Bardzo ją kochałam, to ona mnie wszystkiego nauczyła.
OdpowiedzUsuńWidzę,że Ty też kochasz wspomnienia o Dziadkach .
Witaj Grażynko ...Pamiątki są piękne i ja mam kilka ,ale przez przeprowadzki zatracają się po drodze::))U mnie stoi piękny serwis z porcelany jeszcze przed wojenny i dbam o niego jak o dziecko::)))Trzymaj się pozdrawiam i zapraszam do mnie danka
OdpowiedzUsuńMiło jest wracać do wspomnień, nawet tych opowiedzianych. Azalio, poszukaj w necie swoich przodków. Ja znalazłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Maya
Witam Pani Grażyno... Ile to już lat minęło od naszego spotkania? Wspomnienia, to piękna rzecz. Dobrze było powspominać razem z Panią jeszcze raz te historie.
OdpowiedzUsuń