Witam Cię miły gościu.

Zaglądasz do mnie, jakże mi miło.
Zostaw komentarz, swój link, żebym mogła Cię odwiedzić, jeśli mnie zaprosisz.

Jeśli przemkniesz bez śladu, może nie będę płakać ale będzie mi smutno.


Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 24 czerwca 2010

Nad ranem




Całe popołudnie, aż do wieczora przespałam. W południe zrobiłam zryw i poszalałam z kosiarką koło domu. Wykosiłam co się dało. Od razu zrobiło się jaśniej na podwórku.
Mnie też to dobrze zrobiło, bo się trochę rozruszałam. Córka w tym czasie robiła porządek w moim laptopie, bo narobiłam sobie sporo bałaganu z powodu swoich zapędów do ściągania różności z sieci. Ona miała na moim komputerze pozgrywane filmy i muzykę, co spowodowało zapchanie dysku. Ten jej bagaż zajmował ponad 40 Giga. Przegrała na płyty część i zwolniłam mi 24 Giga.Przy tym porządkowaniu poszedł do kosza mój plik z nowym opowiadaniem, które miałam tylko poprawić i wysłać do redakcji. Teraz już daremne żale.
Muszę pisać od nowa. Cholera. A tak mi się podobało, bo naprawdę było udane. I znów od nowa Polska Ludowa, jak mawiał mój ojciec.
W piątek wybieram się do mamy, na parę dni. Dobrze, że mam laptopa i mobilny internet, bo inaczej to bym chyba zbzikowała. Mama całymi dniami ogląda seriale i informacje polityczne, a ja politykę, owszem ale seriale...brrrr.
Będę więc pisać nowe teksty, do blogu, opowiadania i może jeszcze coś. Zobaczę.
Dzisiaj na YouTubie natrafiłam na moją ukochaną piosenkę "Petite floure". Nie pamiętam kiedy ostatni raz ją słyszałam ale pamiętam kiedy pierwszy. To było na wieczorku sylwestrowym z harcerstwa, gdy miałam 16 lat. Mieliśmy taką mini prywatkę w jednej z klas szkoły, dla kadry naszego hufca. I w momencie, gdy z płyty popłynęła ta właśnie melodia, niespodziewanie na sali zjawił się chłopak Emir, w którym kochałam się od paru lat. On też interesował się mną ale tak raczej na odległość. A to, że zjawił się na sylwestrze, tam gdzie ja, było dla mnie dowodem, że nie jestem mu obojętna. Podszedł do mnie i bez słowa podał rękę i wyprowadził na parkiet. Tańczyłam jakbym unosiła się nad ziemią. To nie był taniec, to było coś czego nie zapomnę i nie mogę określić. Po tańcu zatańczyłam z nim jeszcze jeden taniec, piosenkę "Tylko ty". Na koniec powiedział tylko dwa słowa; " zapamiętaj to" i wyszedł. Tyle lat minęło, pół wieku, a ja wciąż to pamiętam. Słuchając dzisiaj tej melodii odżyły tamte chwile, jakby to było wczoraj, z detalami. To niesamowite. To był mój pierwszy sylwester ale jakże ważny i niezapomniany.
Taaa...pozostały tylko wspomnienia.