Witam Cię miły gościu.

Zaglądasz do mnie, jakże mi miło.
Zostaw komentarz, swój link, żebym mogła Cię odwiedzić, jeśli mnie zaprosisz.

Jeśli przemkniesz bez śladu, może nie będę płakać ale będzie mi smutno.


Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 11 maja 2010

O świcie.

Jest 6,26 rano. Nie spałam całą noc. Dlaczego? A tak sobie. Czytałam blogi, oglądałam telewizję, trochę myślałam nad swoim lenistwem. Nie mogę się pozbierać od paru tygodni. W dzień podsypiam, a w nocy buszuję. Od dwóch tygodni ciągle pada więc przystopowałam z pracami w ogródku. Moje bulwy dalii i cebulki gladioli pewnie już w piwnicy wykiełkowały. Niektóre nasiona już spóźnione do wysiewu. Kiepska ze mnie ogrodniczka. W domu też robota się nawarstwia. Na półkach z książkami bałagan jak po tajfunie. Jeszcze nie zrobiłam porządku po zimie. Wszystko rozwalone, poprzestawiane. Na fotelu piętrzy się sterta ciepłej, zimowej odzieży. Trzeba by to wszystko pozbierać. Część wyprać, a część powiesić do szafy, poukładać na półkach, albo spakować w karton i wynieść do pokoiku na piętro, do schowka. Okna na święta nie myte, ledwo przepuszczają światło. Bez przesady ale umyć je trzeba. Weranda zagracona jakimiś klamotami, a ja zamiast brać się za robotę, wiszę na blogach, a miałam tak pilnie pisać nowe teksty do druku. Jak będę zwlekać, to mi podziękują. Takich jak ja jest mnóstwo, na fuchę. Cholera, nic mi nie idzie. Dzisiaj jadę do kardiologa, na rutynową kontrolę. Zamiast się porządnie wyspać to ja tu jeszcze kwitnę. Znowu lekarka przepisze mi furę leków, a ja mam tylko na paliwo i na dwie paczki papierosów. Miałam rzucić palenie ale jakoś mi to nie wychodzi. Nic mi nie wychodzi. Nic mi do cholery nie wychodzi. Robota, pisanie, rzucenie palenia...nic. N I C !! Wyć mi się chce. Niekiedy to nawet ubrać mi się nie chce.Pewnie, że byłoby miło, wystroić się, uczesać, umalować ale mi się nie chce. A może gdybym tak zrobiła to od razu poczułabym się lepiej, tak bardziej odświętnie i wróciłaby chęć do pracy do pisania. Muszę od jutra nad tym popracować. Podobno wygląd obliguje człowieka do zmiany postawy. Wypróbuję to napiszę cz prawda. Na razie pędzę do kiosku po papierosy i do sklepu po pieczywo. No to do jutra.